wtorek, 5 stycznia 2010

Danger Blonde



Usiadła przy zabytkowej, przedwiecznej toaletce. Spoglądałem na nią, patrzyłem na jej odbicie w lustrze, chłonąłem wzrokiem jej niezwykłą powierzchowność.

Wzięła do ręki szczotkę, którą podarował jej przedwcześnie zmarły mąż i zaczęła się czesać. Miała długie blond włosy, które miękko opadały jej na plecy i dekolt. Czarna, elegancka suknia rodem z lat trzydziestych, przypominająca wyglądem krynolinę, podkreślała ich śnieżnobiały kolor. Spojrzała w oczy mojego lustrzanego odbicia i uśmiechnęła się delikatnie, unosząc leciutko kąciki ust.

Czekałem na nią siedząc u jej stóp na maleńkim stołeczku. Posuwistymi ruchami, powoli i z pietyzmem przesuwała szczotką po blond włosach. Wszystko się działo w zwolnionym tempie. I wtedy, gdy siedziałem tak w oczekiwaniu tuż u jej stóp, wydawało mi się, że czas zastygł, że nic już nie może się zmienić, wszystko pozostanie unieruchomione w boskim ładzie.

Że zawsze już będę siedział na stołku patrząc na moją siedemdziesięcioletnią babcię, czeszącą wciąż tętniące kolorem włosy.

W prezencie



Papierośnica nie. Lubisz miękką paczkę. Zapalniczka też nie, bo już masz. Coś do kuchni, jakaś przyprawa, albo komplet noży odpadają, bo jadasz w knajpach. Telefon komórkowy nie przejdzie - kochasz swoją Nokię. Pościel! Pościel niby przyda się każdemu, ale kołdry kupują babcie w prezentach ślubnych. Może jakieś wieczne pióro, z drugiej strony nikt teraz nie pisze piórem, Ty też masz Worda. Ubrania są najbezpieczniejsze, bo jak nie trafię to możesz wymienić, ale jesteś wybredny i pewnie nawet matka nie kupuje Ci ubrań w prezencie. Płyta, jakiś fajny koncert na CD, muzyki możesz słuchać wszędzie tylko ja nie wiem czego słuchasz...

Siedząc na kawie pomyślałem, że kupno prezentu urodzinowego komuś bliskiemu to jedna z najbardziej frustrujących czynności jakie można sobie wyobrazić. Człowiek się stara, myśli, nie śpi po nocach a i tak finalnie nie trafia w gust obdarowanego. Zakończmy na życzeniach.

Michał, życzę Ci dużo odwagi w spełnianiu marzeń.